niedziela, 8 stycznia 2012

śmierć.

Nim ktoś sypnie ziemi garść na Twoją trumną,
drewniane niebo przybije Ci bez gwiazd,
pokażę Tobie, wcale nie musi być tak.
Uwierzyłam, bo łatwiej jest wierzyć,
W słowa co plastrem miodu są pod językiem
Słodyczą co w środku przydusi strach.


I chodź- powiedział, i chwycił mnie za rękę,
Pokażę Ci coś czego jeszcze nie widziałaś,
Przeżyjesz swoje życie dziewięć razy jak kot. Jak kot.
A w jego oczach było coś jak dźwięk poezji z dziecięcych lat,
I zapach bzu, szczekanie psa, skinęłam głową,
Powiedział skacz na dwa, jak kot.


A on prowadził, i choć nie było latającego dywanu,
To wszystko było tu jak z bajki,
Pinokio nie był już kukłą lecz żywym chłopcem,
Tańczę na niebie, a niebo łaskocze mnie w stopy.
A śmierć jest tylko mało zabawnym wierszem,
Którym się straszy niegrzeczne dzieci.



Chodź szeptał nie będziesz się bać
Lecz to co mógł mi dać, to
To kolejny sen o nierealnym świecie
i poranek w gorzkich łzach.