niedziela, 16 stycznia 2011

ukłucie.

Stało się, „kilka małych ukłuć”. Wystarczyło jedno, perfekcyjnie wpasowało się w punkt czuciowy. Impuls. Bodziec reakcja. Nic nie mów, nie słucham. Słyszysz?! Ja już nie słucham! Patrzyła. Zdumienie. Szeroko rozwarte powieki, prawię popękają. Skóra wyciągnęła się i powiesiła na twarzy. Na dnie oka zatańczyły przesolone krople. Do rytmu, do taktu, do dupy.

Ludzie coś robią. Tak się przyjęło. Coś robić muszą nawet gdy nie chcą- to po prosu nie chcą, ot całą ich działalność. Ludzie leżą, stoją, patrzą bezmyślnie, drapią się po tyłku. Byłaś, tak Ci się wydawało ,że tam byłaś a potem stało się, „kilka małych ukłuć”.

Wstała, ubrała się, uśmiechała: „trzymaj fason, trzymaj” przecież byłaś, a to ,że to się stało, że to co widziałaś się działo. Impuls. Gdzieś to widziała. W jakiś kinie z pleśnią na ścianach, tani, kiepski film. Aktorzy z ulicy naprzeciw przedszkola i takie samochody z otwartymi drzwiami.
Wyszła. Do głębi poruszona „staniem się”. Uciekła w milczenie.

Przerosło ją wyobrażenie niestawania się „tego”. Bo mi to „ to” ,to nigdy. I bęc.
Stało się, „kilka małych ukłuć”.

Gówno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz