środa, 24 maja 2017

Cholera, jak to możliwe ,ze od kilku tygodni regularnie fb raczy mnie informacjami jakoby ktoś tutaj zaglądał. Serio? Jest tu ktoś? Halo? Daj znać jeśli tu zawitasz, jeśli to Ty sprawiasz ,ze martwy blog na chwilę powróci zza grobu :)
3 lata, to jednak trochę wstyd, 4 lata i nic to wielki wstyd . Człowiek ma nowe zmarchy na starej twarzy i cellulit namnożył się jak króliki, a głupiiiiii jest ( oj głupi) jaki był. Gdzie niby ta osławiona mądrość co z biegiem lat przychodzi? Dorosłe dzieci mają żal.

Nie raz, nie dwa, nie trzy -trylion pierdylion razy próbowałam się przemóc, ale zasadniczo specjalnie nie spotykają spektakularne przygody i zdawało mi się, że pisanie o dupie Maryni to jednak nie moja historia, okazuje się , że jednak na chwilę i dupa Maryni stała się moją dupą :). Przepraszam. Dałam się wciągnąć w tę grę skuszona wyświetleniami i bez pomysły na siebie mam żądzę sprawdzić , kto tu bywa.

Odpaliłam " Poznańskie dziewczęta " i tęsknota  i " mocniej zaciskam szal". Szaleństwo, totalne szaleństwo. Prawie 30 letnia, najmłodsza w babskiej bandzie i podobno najbardziej rozpieszczona i nieznośna, od roku matka inhalująca się nad kupą dziecka w poszukiwaniu robaków, pleśniawek na języku i nie odczuwam 'organicznego wstrętu".

Nie chcę pisać o swoim dziecku, ale jak tu nie pisać o czymś co przeszło przeze mnie jak Wojaczek przez szyby, karmiło się na mnie i wykrada mi 9/10 życia. Mogę pisać o tym jak się gubię i odnajduję, wszystkie matki o tym piszą- takie przeddupie Maryni. Mogę pisać o tym za czym tęsknie, bo tęsknie za wieloma rzeczami. Mogę pisać o tym czego mi kompletnie nie brakuje, mogę -mam też i takie przemyślenia. Mogę z czasu wypluć jakiś wiersz, chociaż ostatnio rymuje przy zmianie pieluchy i "kąpu kąpu". Mogę napisać o tym ,czego dziś czy w innej chwili mojej prozy życia pragnę, mogę bo przecież jak każda ludzka istota jakieś pragnienia mam. Mogę pisać zabawnie, mogę na smutno -trochę jak z piciem. Mogłabym też tak wymieniać i wymieniać do urzygu, tylko trochę nie wiem po co...po co wymieniać i po co pisać. Nie oszukujmy się nie ma w tym krzty kunsztu , szyte na miarę mą grafomaństwo , no i te opowieści wioskowej matki...

Dużo muszę jeszcze przepracować a propos wypadania i niewypadania, patomatką bardzo łatwo w tym kraju zostać. Wcale nie trzeba się spić i upalić, zostawić dziecka zamkniętego w samochodzie w upał, czy wyjść z domu zapominając o tym ,że Twoje małe dziecko sobie bez Ciebie nie poradzi. Wystarczy ,ze powiesz coś,co nie mieści się kanonie trendy matek, nowoczesnych liberałek bądź konserwatywnych matron- nagle wszyscy zapominamy o indywidualnym podejściu i wracamy do powielania tych uświęconych wzorców zachowania idealnych matek , by zostać patomatką tak niewiele trzeba. To nic nowego zresztą ,ale dość oczywisty i raczej nagłośniony fakt. Naprawdę trzeba w sobie sporo przepracować aby nie zwariować w tym " elitarnym ' gronie mam. Wciąż więc gryzę się sama ze sobą i nie wiem, co mogę pisać, a co nie. ( i czy w ogóle).

Wszystko to to jedna wielka dupa Maryni, dorodny, pulchniutki, jędrniutki tyłeczek przaśnej Maryśki.

Zastanowię się, może i coś z siebie powyrzucam. Dziś miałabym ochotę kupić wino za 5 zł, ubrać się w trampki, przejść obok fontanny by w nadwiślańskich szuwarach wypalić paczkę fajek. Szuwary już nie te, wina za 5 zł-nawet nie wiem czy jeszcze są, a fajki? Nie prezentują się teraz zbyt elegancko w damskiej torebce obok pieluch i musu z owoców.

Ściskam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz