poniedziałek, 28 lutego 2011

„Królika trzymać w dłoniach i głaskać dłonią jego sierść”.

Jestem. Dowód tożsamości. Urzędowe formalności. Nie przechodziłam co prawda przez szyby dla potwierdzenia. Nie wyjmowałam szkła tkwiącego pod skórą. Nie wycierałam krwi z nacięć na ciele. To może nie jestem. Tylko mi się wydaje. Piszę, potem czytam. Nie muszę umieć pisać, chodzi tylko o czytanie. Skoro napisane to muszę być. Dobrze, że umiem czytać.

Nauka była obowiązkowa. Chodziłam z ciężkim plecakiem. Nosiłam zeszyty, książki, rzadko długopisy. Pożyczałam. Upominano się ,więc pożyczałam. Pożyczałam, oddawałam więc bywałam. Byłam w tych wszystkich społecznych interakcjach, to mnie potwierdzało. Nieobecność zaznaczana na papierach. Obecność też. Nie musze nawet pamiętać, nawet nie pamiętam, pamiętają litery, liczby, rzędy, słupki. Wymieniane wyrazy, odpowiedzi mniej bądź bardziej potrzebne. Jesteś tam? Jestem tam.

Oszukuję. Chyba oszukuję z tym jestem, bo napisane. Ci co napisali, nie wszyscy jeszcze są. Można się pogubić. Najpierw trzeba być, żeby napisać, potem mogę już nie być. Wraz z ostatnią kropką, ostatnią postawić kropkę i już. Inni przeczytają, ona była. Nie jest. Dlatego jest tak trudno z tym byciem i wydawaniem się. Chwilowo czuje się boleśnie energię życia. Chwilowo mleczna mgła, a za nią długo, długo nic. Wtedy to nic już nie jest pewne. Bycie w niebycie. Niebycie w bycie. Wydawanie. Bzdurne rozważania. W gruncie rzeczy to tylko gramatyka. Odmiana czasownika „być”.

Gdyby tak móc „Królika trzymać w dłoniach i głaskać dłonią jego sierść”, tak przez cały czas. Coś wtedy musi istnieć. Jest coś, skądś jest. Obok, czuję to. Z ciepła rwie się życie, przyspiesza z każdym moim dotykiem. Tylko ten królik i będę.

Śmiech na sali.

3 komentarze:

  1. Kroolsoniku taki miodny cyberpunkowy wpis u Ciebie. Kroliczka trzymać w dłoniach, głaskać go to jest coś pięknego, jeszcze niech ten nas Kroliczek wyda od siebie dźwięk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwraca uwagę, ciekawe! :) pzdr.

    OdpowiedzUsuń