poniedziałek, 21 lutego 2011

Atak jakiś, nie wiem, może mikroudar. Śladów brak. Tomografia nic nie wykazała. A to już nie ten sam człowiek proszę pana. Niech go jeszcze hospitalizują. Niech zrobią też wszystkie analizy. Krew ,mocz, mózg. Panie, ja mam małe dzieci w domu. One się boja. To już nie on. Nie kto? Nie on, nie mąż, nie ojciec, nie ten człowiek.

Tylko wstaje, tylko oddycha i tak chodzi, od okna do lóżka, od łóżka to łazienki. Od łazienki do kuchni. A tam tyle noży. Tyle narzędzi ostrych. Asortyment zabójcy niemalże. Rzeźnia, nic innego. Proszę nie odchodzić, proszę powiedzieć, obiecać, wytłumaczyć. Pan coś wie, doktor, po medycynie. Niejeden przypadek na oczy widział. Uleczył . Panie, gdzie on jest? Gdzie on poszedł, kiedy nigdzie nie poszedł ,a stoi obok.

Tak nie może być. Że z dnia na dzień. Że 10 minut wcześniej to jeszcze on, to ten, a potem jakby nie on. Albo taki odwrotny on. Nie mówi, nie pisze, nie uśmiecha się. Tylko tak się rozgląda nerwowo, dookoła, jakby uciec chciał, a nie ucieka.

Tabletki, chociaż tabletki. Nasenne może, bo inaczej strach oczy w nocy zamknąć. Człowiek zamknie, a potem to już ich nie otworzy. Nikt nie usłyszy, to na miasta końcu. Pod lasem. My się jak dzika zwierzyna czujemy, zwierzyna na polowaniu. Myśliwy czuwa, nie śpi. Oznak nie daje, przyczajony trwa. A my co, kaczki jakie, na odstrzał czekające.

Kto go teraz wie, czym ogłuszy, ze skóry obedrze, co z resztą zrobi. Kto go wie, tego ludojada. Nic przecie od tygodni jeść nie chce. Tylko czeka, czai się, czyha. Boże on nam co niedobrego zrobi. Żeby w domu sowim przyszło się czuć jak królik jaki w zasadzce.

Na boga, litość pan mniej. Ubezwłasnowolnij, zamknij gdzie klamek nie ma. Gdzie kontrola jaka całodobowa i on już tam na zawsze tak. Pan o dzieciach mych pomyśl. Życie przed nimi, a on co. Nic nie powie. Pan spojrzy, tylko się gapi. Nic.

Kto tam jest w środku. Czy księdza wołać? Jednego wołałam , nie dało nic. Tylko siedział i wybałuszał te gały. Nic. Strach, niewiedza taka. Strach czy jutro jeszcze będę się bać. Czy wypatroszy i położy na wznak.

Pani, szanowna pani, ludzie się zmieniają. Czego jeszcze pani chce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz