wtorek, 11 września 2012

Dzień dobry. To ja o Pani. Proszę mnie nie zrozumieć źle , proszę mnie więcej już nie ranić. Zupełnie nie w głowie mi było panią kąsać w szyję, a może w tyłek? Pamięć przeklęta, nic nie chce zapamiętać! To był przypadek jakich wiele, człowiek proszę Pani, tak często nic o swoim nie wie ciele. Gubi się, to odnajduje, by znów zatracić się w czymś czule. Czasem nawet ktoś ciało ciałem poszczuć knuje, ale o tym to może lepiej ci i sza, bo niesmaczne, bo nie w temacie,  bo to tu  przecież nie pasuje..

Jak już mówiłem, ja nie chciałem. Choć przyznać muszę, że czerwień wiśni na płochej twarzy, że słodki malinowy ślad com go zostawił , ośmielił mnie i rozmarzył. Czym prędzej więc do Pani piszę, by przerwać tę niezgrabną ciszę, by móc ją kąsać, gryźć, połykać, zasysać, ściskać , wciąż dotykać. By te drobniutkie palce, te tyci, te paluszki co kruche są jak talerze, co smukłe niczym wieże. By one od dziś już tylko na mej skórze, cieleśnie snuły swe  pacierze. A ja modlitwy  Twe o Pani , modlitwy co nie znają granic , na sercu swym i swojej duszy, kremowym dłutem księżycowym tak jak usłyszę, to zapiszę. I nic, i nikt  i żadna siła, czy to kosmiczna czy to ziemska,pomiędzy nami już nie stanie, i nie uszczknie choćby kęsa, boś Ty jedyna moja miła,boś Ty najsłodsza moja klęska.

I chociaż wszystko, to tylko chwila, i mówią ,że to mija, ja jednak dla tych pacierzy, to jestem w stanie, o moja droga , pozbyć się zwątpienia z twarzy i uwierzyć...uwierzyć w Ciebie i może nawet tak z rozpędu, to też uwierzyć w siebie...

o wyśniona, o wrześniowa melancholio nieskończona....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz