środa, 12 lutego 2014

Szarlatanka.

Zmyśliła wszystko mówiła żartem,
nie wiem, nie powiem, nie pamiętam
czy jest w tym sens,
czy gówno jest to wszystko warte.
Przychylam się i palcem pokazuję
w dupie etykietę mając,
że z tym drugim osłuchana,
więcej w tym prawdy, mniej głaskania.


W tej a nie w innej formie,
zastali ją Ci co tam weszli,
zdumieni twarzą, co w pół grymasi,
to znowu  w pół się głupio cieszy.
I choć pytania na głos nikt nie stawił,
w myślach pędziło niczym światło,
czy ona jest tu może świętą,
błogosławioną, czy też dziwką.


Dziwką co od święconej wody ,
w podskokach i przed siebie.
tarzać się zwykła w gównie dnia zwykłego,
by nazbyt nie być oczyszczoną.
By tylko nie być, Polką Matką i matroną,
lecz prostą dziewką, nie dość nudną.
By stóp nikt nie ważył tulić,
całować, ślinić, by z krzyżem w Wielki Piątek 
ich przypadkiem nie pomylić.


A oni uszu nadstawiali ku niej,
jak nowonarodzone dziecię ku sutkom matki swojej usta,
jak dzioby małe dwa pisklęta ptasiej swej matce
tuż przed wypadnięciem z gniazda.
Tak oni byli, stali, niepoprawnie oniemiali,
w zdumieniu, w oczekiwaniu,
czy co może na  nich dzisiaj skapnie,
pobłogosławi lada moment, ze cud się w końcu ziści jakiś.


A ona w myśli przeklinając ,po cichu potem,
wreszcie na głos, próbuje mówić, krzyczeć prawie,
tłumaczyć i zapewniać, kurczowo trzymać się też sedna
że nic to z Bogiem ma wspólnego, i nic też z diabłem.
Że chyba wczoraj, a może dzisiaj tuż przed świtem,
wypiła o jednego więcej , że może nie powinna
ale kto ją tam rozliczać będzie,
i tak jak jej dobrze było,i tak się czuła świetnie,
że lekko chwiejne pochwały życia snuć zaczęła bezwiednie.


Lecz teraz ma nauczkę srogą, już wyciągnęła z tego lekcję,
do serca sobie gdzieś tam schowa, z dopiskiem “Duchowa odnowa”
i obiecuje, zarzeka szczerze:
“Już tylko w domu i tylko tak do upadłego,
że nawet więcej, że w siebie wmusi, że niesmacznego,
by jak się znów pochwały życia  o ściany buzi odbijać będą,
to z ziemi niepowstanie i do ludzi z nimi nie ruszy
A też grzecznie wszystkich proszę, a teraz kurwa spierdalajcie.”
Odeszli lekko zawstydzeni, jak mogło im to przez myśl przejść,
to pewnie czarownica, wiedźma, szarlatanka,
co diabła sobie wzięła za kochanka.


To już jest koniec tej bajeczki,
kufle, szklaneczki, kieliszeczki,
do łapek swych chwyćmy, stanowczo weźmy,
sto lat, na zdrowie mili Państwo,
wypijmy za mentalne ogłupienie,
drugą kolejkę za pijaństwo.


Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz