piątek, 10 września 2010

Z innej Jan.k i beczki.

Zapraszasz gości. Zapraszasz bo wpraszasz na stałe swojego obecnego. Wiadomo niby Twoje mieszkanie, z lekkim uśmieszkiem Twoje, bo wypadałoby napisać Wasze. Zapraszam i rozkminiasz, myślisz, dumasz –kto ma się lepiej bawić Ty czy on? Zapraszasz swoich ludzi, czy może jego? W końcu, ni mniej ni więcej to w jego intencji będziecie rozpoczynać raut, kolokwialnie polewajke, popijawkę . A co jeśli jego ziomki ,to nie
Twoje ziomki? Nie zostaje nic innego jak dopisać druga intencję, bardziej osobistą, egocentryczną i siebie chwalczą. I wszystko niby się naprostowało, aż tu…

Zaproszenia jej: Ciebie, ciebie i ciebie ,a ciebie nie.
Zaproszenia jego: Jego, tego, ciebie i Ją.
Ona: Ją? Kto to jest „Ją”?
On: Moja była – przełyka kawałek golonki z chrzanem.

Czy powinnyśmy zgadzać się na „Ją”? Czy możliwe jest współegzystowanie eks i obecnej na jednym kawałku podłogi, w jednym i tym samym momencie? Czy musimy lubić ich byłe? Czy musimy lubić być miłymi dla ich byłych? A może wystosować psychofizyczny lep na muchy, pułapkę na myszy i off na komary.
Jak bardzo trudne jest przemienienie niepewności co do byłych na zaufanie i wzajemne uznanie swoich terytoriów i granic. Granic. których nie przekracza się pod żadnym pozorem? Babska solidarność jajników, wierzyć w nią czy nie. I jak bardzo zależy nam na tym aby te granice wyznaczać i kurczowo się ich trzymać? Gdzie zaczyna, a gdzie kończy się wolność w związku o podtytule relacje z byłymi?

Zaufanie. Nie ufasz mi kochana? Ufam kochanie, Tobie ufam…
Zaufanie. Nie ufasz mi kochany? Ufo to ciągle zagadka, naukowcy mędrkują, więc sama rozumiesz.

Dlaczego dla kobiet racjonalnym ruchem w grze terenowej – życie, często jest niewspominanie byłemu o imprezie ,dla dobra mniej lub bardziej humorzastego obecnego. Humorzasty będzie zachwycony i masz spokój na kilka ładnych godzin.

Powiesz schematy, skrajności. Powiem, wiem, ale wbrew pozorom schematy utarte, to schematy wygodne.
Wieńcząc: gdyby tak filozoficznie, pod rękę z Kantem : Postępuj wedle takich tylko zasad, co do których możesz jednocześnie chcieć, żeby stały się prawem powszechnym, to problem (nie)mile widzianych gości rozwiązałby się sam. Ale jak świat światem, filozofów jak byłych od cholery.

Zawsze można być…

Być jak Twój niebyły.
Zaproś byłego,
Nie zaproś byłej.
W kwestiach partnerstwa
to by było na tyle.


1 komentarz:

  1. byłe w niebycie. tak by było dobrze. a tu tylko być czy nie być.

    OdpowiedzUsuń